wiesz co...włączę głośnomówiący
Blanka bawi się lego i buduje dwa telefony. Bawimy się, rozmawiamy, ale w końcu trzeba iść spać. Proszę, żeby kończyła, składała klocki i maszerowała pod prysznic. Klocki są rozsypane na całej podłodze w salonie, więc chwilę to zajmie. A przy sprzątaniu jak wiadomo wpada do głowy cała masa innych pomysłów. Po kwadransie proszę, żeby się pospieszyła, bo w takim tempie, to północ zaraz wybije.
Minęła chwila i słyszę z pokoju: "no cześć Juleczko! To nie jest odpowiednia chwila na rozmowę. Tak, tak wiem, że dzwonisz tylko na chwilę..."
W tym momencie dławię się swoim śmiechem, wdech - wydech i włączam się do rozmowy. Kolejny raz proszę, żeby jednak kończyła z ta Juleczką, bo noc. Po chwili słyszę: "poczekaj, ta moja mama mi przeszkadza...wiesz co, włączę głośnomówiący żebym mogła sprzątać i rozmawiać".*
Blanka lat 8. Nie ma swojego telefonu, chociaż cholera wie, czy ktoś jeszcze tak nazywa smartfony. Zrobiła sobie za to dwa z klocków lego. Mają mnóstwo bajerów, głośniki i aplikacje. Jak przystało na prawdziwy smartfon - NIGDZIE NIE WIDAĆ CYFR. To chyba już jednak... nie telefon?
Jak na nią patrzę, to widzę cudowną kombinację dziecka unplugged z tym XXI wieku.
Jak na nią patrzę, to widzę cudowną kombinację dziecka unplugged z tym XXI wieku.
* większość Blankowych powiedzonek zapisuję właśnie w notatniku w smartfonie. Jak tylko mam go pod ręka. Nie chcę, żeby mi uciekły, zwłaszcza, że to często perełki. Zbiorę je później wszystkie i zrobię sobie książeczkę. Tak zrobię.
Dlatego w takich razach myślę,że technika ma też pozytywne strony.Pomysł na książeczkę znakomity.Po latach, zrobi jeszcze większe wrażenie.
OdpowiedzUsuń